Extra rozmowa
Można, mimo przeciwności. Rozmowa z Mieczysławem Jętczakiem, Wójtem Gminy Brzozie
– Wygrał pan referendum, jak to się robi?
– Ja niczego nie wygrałem. Po prostu utrzymało się status quo. Jestem wójtem, bo zostałem wybrany na wójta w tej i poprzedniej kadencji. Wygrywając wybory otrzymałem mandat społeczny. Obecnie natomiast, wracając do referendum z wnioskiem o odwołanie mnie z funkcji wójta, wygranymi czuć się mogą mieszkańcy gminy Brzozie. To oni opowiedzieli się za spokojną pracą samorządu, za wykonywaniem przyjętych planów i zobowiązań.
– Ale jednak coś się stało, było referendum, ludzie poszli do urn, niektórzy wyrazili sprzeciw wobec sposobu sprawowania władzy?
– Przepraszam, ale w co mnie pan chce wkręcić?
– Myślę, że przed referendum można było ludziom wiele wytłumaczyć.
– Tak pan sądzi? Jeżeli rzuca się pod moim adresem kłamstwa, to miałbym je prostować, przekrzykiwać się?
– Jakie kłamstwa?
– Choćby puszczanie fałszywych wieści, iż gmina jest zadłużona na ponad siedem milionów złotych. Miałbym zbierać te ulotki i palić nimi w piecu? Kto chce znać fakty wie, że aktualnie długi gminy wynoszą nieco ponad trzy miliony złotych, a są to też długi z lat jeszcze odległych. Jest rzeczą oczywistą, ze biorąc pożyczki trzeba je oddać. Bierzemy wiec pożyczki, ponieważ inwestujemy. Manny z nieba nie ma, dotacje unijne są, owszem, ale swoje trzeba dołożyć. Wielu o tym wie, ale nie wszyscy.
– Po referendum czuje się pan pewniej niż, powiedzmy, kilka tygodni temu?
– Cały czas czuje się jednakowo. Mam silne wsparcie samorządu gminnego, administracja samorządowa pracuje jak w zegarku. Cieszę się, że mogę współpracować z ludźmi mądrymi, że w dyskusji rodzą się sposoby dotarcia do wspólnego celu, że spieramy się o metody, że potrafimy wybrać najlepszą drogę.
– Lubi pan zaskakiwać swoich pracowników, mieszkańców gminy?
– W tej “konkurencji”, że tak powiem, jestem przewidywalny. Jeżeli założyliśmy, że w inwestycyjnych planach jest teraz pierwszy etap budowy kanalizacji z Brzozia do Małego Głęboczka no to właśnie jest tak. Wyjdziemy na dwór, przed dom, na szosę, zobaczymy jak prace biegną. To istotne, ponieważ wiele inwestycji na wsi to właśnie wodociągi, kanalizacja. Gdy rury są w ziemi już nic nie widać – na polu rośnie zboże, rury przykryła ziemia. A to są właśnie wymierne efekty. Zauważmy przy tym, że sieć wodociągowa czy kanalizacja to nic nadzwyczajnego. Niestety, odrabiamy kilkudziesięcioletnie zaległości, zaległości cywilizacyjne. Przypomnę tylko niektóre inwestycje ostatnich kilku lat, bo jest się czym chwalić: budowa kompleksu sportowego Orlik 2012, modernizacja i budowa świetlic wiejskich, oczyszczalnie ścieków, stacje uzdatniania wody – Wielkie Leźno, Brzozie, Świecie, park wodny w Brzoziu, remont kapitalny budynku po posterunku policji, remont kapitalny szkół, doposażenie szkół w pomoce dydaktyczne, zakup tablice interaktywne oraz w Brzoziu w SP cyfrowa szkoła, budowa chodników w Brzoziu, Wielkim Głęboczku, Małym Leźnie, Sugajnie, budowa dziesięciu placów zabaw. Na to wszystko wydaliśmy łącznie ponad 21 mln 600 tys. złotych. Jedni to docenią, inni będą krytykować, bo krytykę nieustanną mają w naturze. Tak to jest, nic na to nie poradzę.
– Kiedy wójt, gospodarz gminy, ma największe pole do popisu?
– W chwili gdy samorząd podejmie decyzje, a więc uchwałę, i przedstawi zadania. Od tego momentu wójt musi udowodnić swą sprawność organizacyjną, jako wykonawca woli samorządu. Mnie udawało się od chwili, gdy przyjechałem do Brzozia, gdy stanąłem na czele gminy. Trzeba było tylko narzucić sobie wewnętrzną dyscyplinę, nie liczyć czasu i być konsekwentnym w tym, czego się podjąłem. Wspólnie z mieszkańcami przez lata zmienialiśmy obraz gminy. Czasami koledzy wójtowie, znający sytuację Brzozia sprzed kilkunastu lat, pytają z zazdrością – Mietek, jak ty to robisz?
– I co im pan odpowiada?
– Że są dwa sposoby, zwyczajny i cudowny?
– Co to oznacza?
– Że trzeba wierzyć w to, co się robi. I tyle.
– A zwyczajny sposób?
– Robić tak, żeby inni uwierzyli, że można. Mimo przeciwności.
Rozmawiał i fot. Bogumił Drogorób