Jakże inaczej niż przed laty
Już po żniwach. Słoma w bele sprasowana, niekiedy w kostki. Ziarno na przyczepie traktorowej. Zjazd z pola. Bociany przyleciały podreptać w rżysku, za myszami. Słońce grzeje.
Już po żniwach
Słoma w bele sprasowana, niekiedy w kostki. Ziarno na przyczepie traktorowej. Zjazd z pola. Bociany przyleciały podreptać w rżysku, za myszami. Słońce grzeje.
Nikt nie wola o sznurek do snopowiązałki, nikt nie telefonuje do POM-u po pomoc techniczną, bo pękł wał, nikt nie rozpycha się kombajnem po wąskiej drodze gminnej. Inny czas, inna praca. Można też powiedzieć: inny świat.
Wykołysały się zboża w pogodzie względnie dobrej. Czekano i czekano aż ruszą z rzepakiem, aż zajadą pola makami pokryte, chabrami na obrzeżach. Rzepak zniknął i zaraz potem ? w rolnictwie kilka dni to chwila – ruszyły maszyny zrobić miejsca kombajnom na skraju pól żytnich, pszennych, owsianych.
Młockarnie pozostały w skansenach, muzeach etnograficznych, gdzie dzieci pytają: a co to jest wialnia? Młody gospodarz odpowie na to: wejdź do Internetu, na Google, tam znajdziesz.
Romantyzm żniwnych krajobrazów przeszedł do historii, podobnie jak potęga – radość i cierpienie – ludzkiej pracy. Taka jest kolej rzeczy. Idziemy dalej.
Rżysko jeszcze odbija słoneczne promienie, jeszcze zmienia kolor gdy wiatr przesunie chmury, na lewo, na prawo. Kiedy wjadą ciągniki z pługiem wieloskibowym ziemia stanie się czarna, szara, brązowa, brunatna ? po prostu smutna. I to będzie znak, że znów się coś kończy? Dlaczego tak szybko?
Idę sobie polną drogą, gdzieś między Brzoziem a Małym Leźnem i nucę ?Kantatę? Marka Grechuty, a raczej jej fragment. Ten który znam, co roku ten sam:
A oni tam zboże sieją,
senne siano się zwozi w sienie otwarte na oścież.
Tam lato ze złotym berłem przechodzi.
Przechodzi? Niestety, długo oczekiwane przechodzi szybciej niż byśmy się spodziewali.
(wind)