Mieczysław Jętczak: – Spełniłem tylko mój obowiązek
Kiedyś uratował bankruta, dziś mówi: żegnajcie, życzę powodzenia!
Wiosną 2003 roku okazało się, że gminie Brzozie grozi bankructwo. W kasie było pusto, do tego długi ponad 6 mln dorównały dochodom. Drogi tonęły w ciemnościach, szkoły miały odcięte telefony, nauczyciele nie dostawali należnych im dodatków. Żeby czara goryczy się przepełniła okazało się, iż zniknęły ich oszczędności z kasy zapomogowej.
Gdy sprawa wyszła na jaw, rząd Leszka Millera rozważał m.in. wariant bankructwa gminy. Wśród sąsiadów byli i tacy, którzy już dzielili tereny – jeziora, górki, pagórki. Było blisko, ale wtedy wojewoda wskazał na komisarycznego wójta Mieczysława Jętczaka, inżyniera rolnika z Osieka. Premier sprawę przyklepał. I tak kwietniu 2004 roku minister administracji wyznaczył na wójta Brzozia Mieczysława Jętczaka. Dlatego niektórzy do dziś mu wypominają, że był “przywieziony w teczce”, że obcy, choć później mieszkańcy dwa razy wybierali go ogromną większością głosów. I nikt nie chciał stawać z Jętczakiem w szranki. Wszyscy dokładnie widzieli, że gość – a jednak – nie tylko włączył światło, ale zaczął rozmyślać nad podstawowym zadaniem: wyciągnąć za uszy gminę z długów i inwestować w infrastrukturę, aby poprawić warunki bytowe mieszkańców.
No i poszło. Ministerstwo Finansów pożyczyło Brzoziu 4 mln 300 tys. zł na spłacenie części długów. Gmina oddaje po około pół miliona rocznie (rata i odsetki). Ostatnia spłata – pod koniec 2016 roku.
Ale o tym wszystkim wielu już zapomniało.
W czasie obecnej kadencji znalazła się grupa mieszkańców, którym nagle zaczęło przeszkadzać wszystko – że Jętczak dojeżdża codziennie z Osieka, że dużo zarabia, że wszystko mu się udaje i na dodatek gmina kwitnie. Mieczysław Jętczak przyjął dobrą taktykę: nie krzyczał, nie wrzeszczał, nie odpowiadał na zaczepki, nie atakował, nie odkręcał kłamliwych oskarżeń. Spokojem wytrącił wielu argumenty. W końcu, gdy faktem stało się referendum w sprawie odwołania wójta gminy Brzozie, tak sam ze spokojem przyjął wynik. A wynik był jednoznaczny: chcemy by Jętczak nadal był wójtem.
W referendum skumulowała się nienawiść – z jednej strony i solidarność – z drugiej. Większość była solidarna nie tylko z wójtem, ale przede wszystkim z dokonaniami gminy w czasie kadencji Mieczysława Jętczaka. Uznano, że wyrzucenie wójta z Brzozia byłoby hipokryzją, zaprzeczeniem wykonania programu gospodarczego ratowania gminy, rozwoju, wielu inwestycji, dokonań kulturalnych.
– Nie mnie osądzać ile uczyniłem dla mieszkańców gminy Brzozie – wspomina Mieczysław Jętczak. – Byłem tutaj, gdy było źle, bo taki był mój wybór. Razem ze współpracownikami, radnymi, mieszkańcami przeszliśmy trudny okres, razem nimi tworzyliśmy projekty, mające później wymiar realnych inwestycji. Nie chcę wyliczać wszystkiego, nie miejsce na to. Każdy może sprawdzić, pójść, dotknąć – do parku nad stawem, w Brzoziu, do wszystkich świetlic na wsiach, do remiz strażackich, przejechać się równymi drogami, zobaczyć oczyszczalnię ścieków w Jajkowie, uradowanych dzieciaków na festynach.
Przeżyłem tu wspaniale chwile w moim życiu zawodowym, w służbie publicznej. Dziś, kończąc pracę na stanowisku wójta gminy Brzozie, chciałbym serdecznie podziękować radnym wszystkich kadencji, wieloletniemu przewodniczącemu Kazimierzowi Leśniewskiemu, kolegom wójtom i burmistrzom z powiatu brodnickiego. W szczególności posłowi Zbigniewowi Sosnowskiemu, Ryszardowi Boberowi, wiceprzewodniczącemu sejmiku, Piotrowi Całbeckiemu, marszałkowi województwa kujawsko-pomorskiego, starostom brodnickim Waldemarowi Gęsickiemu i Piotrowi Boińskiemu, Jędrzejowi Tomelli, radnym powiatowym. W trudnym dla mnie czasie czułem ich wsparcia. Nigdy Wam, Drodzy Przyjaciele, tego nie zapomnę.
(wind)